czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 3

W drodzę opisałam swojemu bratu całą sytuację.  Karol był bardzo zdziwiony. Po dłuższej drodzę dojechałam na miejsce. Teraz zostało tylko dostanie się pod dom Krzyśka. Złapałam taksówkę i po krótkim czasie znalazłam się u progu drzwi. Zapukałam, ale nikt nie otwierał. Pomyślałam, że Igła jest na treningu i poczekam na niego. I tak się stało. Ignaczak przez dłuższą chwilę patrzył na mnie zdziwiony.
- Ju...Julka?! To ty?
- Nie, mój duch. - puściłam mu oczko.
- Co Cię tu sprowadza? 
- Może wejdziemy do domu?
- Jasne. - rzekł nadal niedowierzający Libero.
Weszliśmy do domu. Muszę powiedzieć, że Igła świetnie go sobie urządził. Opowiedzialam mu całą sytuację z Facundo. Po czym spytałam przyjaciela:
- Krzysiu...
- Tak? 
- Czy ja mogłabym zostać tu u Ciebie parę dni, dopóki nie znajdę jakiegoś swojego mieszkania?
- Pewnie, że tak! Możesz tu zostać tyle ile chcesz. - powiedział uśmiechnięty.
- Dziękuję! - rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
- Może ja zrobię kawę? - zapytał.
- Krzysiu. Ty zawsze wiesz na co mam ochotę. 
Po czym puscił mi oczko i zniknął w kuchni.
Gdy wrócił długo rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie. Bo przecież znamy się od dziecka.
- A pamiętasz, jak nasi rodzice się spotykali na kawie, a my dosypywalismy im do niej sól? 
- Pamiętam i to dobrze. Albo jak zrzucalismy na ludzi balony z wodą.
- Czuje jakby to było wczoraj. 
I wtedy mój telefon zaświecił się. Zacząl dzwonić do mnie Facundo. Miałam od niego 15 innych połączeń. 
- Krzysiek, ja pójdę już się położyć. Bo jestem wykończona tą podróżą. 
- Pokaże Ci miejsce gdzie będziesz spała.
Był to mały pokoik w którym Ignaczak trzymał wszystkie puchary i medale. Poszłam do łazienki i przebralam się w koszulkę Skry, która miała mi służyć za piżamę. Weszłam pod kołdrę i długo patrzyłam na te wszystkie osiągnięcia mojego przyjaciela. 
_____________________________
Nareszcie 3! Myślę, że rozdział wyszedł spoczko. Czekajcie na następny! Bo napisze go już niedługo ;) 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 2

Następnego dnia, obudziłam się o 10:00. Jakim sposobem spałam tak długo? No trudno, ogarnę się i zrobię śniadanie. Ruszyłam do kuchni. Na stole leżała kartka na której napisane było:

" Przepraszam,że zniknąłem tak z samego rana, ale miałem sprawę do załatwienia" Kocham Cię, Facundo.

Jestem bardzo ciekawa co on z samego rana może załatwiać. Facu coś kombinuje i to widać. Wpadłam na pomysł, żeby któregoś dnia pójść za nim. Gdy zrobiłam śniadanie, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Usiadłam wygodnie i już chciałam wziąć z talerza kanapkę, ale powstrzymał mnie sms z mojego telefonu,  niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę sypialni w której został telefon. Była to wiadomość od Krzyśka, która bardzo mnie ucieszyła.

" I jak po wczorajszym? Mam ogromną nadzieję, że do mnie wpadniesz ;) pozdrowienia :D"

Igła jest na prawdę kochany. Muszę się do niego wybrać, ale to dopiero jak skończy się sezon.
I w tym momencie do domu  wszedł Conte.
- Hej Facu.
- Cześć. Jak tam śpiochu?
- No dobrze.
- Może skoczymy zaraz na jakieś zakupy?
- Pewnie, tylko się ubiorę.
- Super, czekam w aucie. - puścił mi oczko przyjmujący.
Szybko ubrałam się, zeszłam na dół i pojechaliśmy do galerii. Wszystko zapowiadało się nieźle, ale jednak nie było dobrze.  Przymierzałam ciuchy w jednym ze sklepów, gdy wyszłam zauważyłam, że Facundo rozmawia z jakąś kobietą z wózkiem. Rozglądał się, tak jakby nie chciał,żebym przyszła akurat w tym momencie. Musiałam wkroczyć do akcji.
- No to co? Idziemy dalej? - odparłam z pewnością.
- Oo to ty jesteś pewnie tą kuzynką o której Facu mi tak opowiadał, miło Cie poznać - powiedziała dziewczyna.
- Co?! Kuzynka?! Facu co to wszystko ma znaczyć?!
Przyjmujący milczał, a odezwała się jego "koleżanka"
- Ja jestem jego narzeczoną, a to Zuzia, nasza córka. A ty kim jesteś?
- Ja... Ja... nie mogę w to uwierzyć - zaczęłam płakać. Jak ty mogłeś! Jesteś skończoną świnią! Nienawidzę Cię! Rozumiesz?!
- Julka, ja to wyjaśnię. Proszę.
- Nie masz już co wyjaśniać. Okłamałaś mnie.  To koniec.  -
Wybiegłam ze sklepu i poszłam do domu. Nie mogłam się otrząsnąć. Co ja teraz zrobię? Przecież tu nie zostanę. Moje serce pękło. Nagle do głowy wpadł mi pomysł, nie wahałam się ani przez chwile. Decyzja zapadła. Wyjeżdżam do Rzeszowa. Jak będę w drodze napiszę o wszystkim Karolowi.
Zostawiłam Facundo kartkę na której napisałam;

"Miałam o Tobie inne zdanie, ale było minęło"

Do Rzeszowa jadę pociągiem. Nie sądziłam, że moje życie tak się zmieni.


__________________________________
Co kochani sądzicie o tym rozdziale?
Trochę się dzieje. Wiem, że było krótko
i, że tak długo czekaliście.
Swoje opinie piszcie w komentarzach.
Bay :*


wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 1

Wróciłam do domu, i zaczęłam się szykować na spotkanie z Igłą. Byłam podekscytowana. I to jak!
Facundo jeszcze nie było. Zbliżała się 18:00, wiec wyruszyłam w kierunku kawiarni, w której byliśmy umówieni. Gdy weszłam do środka, Krzyśka jeszcze nie było więc zdążyłam posprawdzać portale społecznościowe. Po jakiś 20 minutach przyszedł zdyszany Ignaczak.
- Jestem wreszcie. Trochę się spóźniłem... - odparł dysząc niemiłosiernie.
- Trochę? - zaśmiałam się. Nie no, nic się nie stało - puściłam oczko.
- No to opowiadaj, jak Ci się żyje z Facu?
- Świetnie, ale czasem mam dziwne wrażenie, że coś przede mną ukrywa.
- Hmm.. nie wiem o co może mu chodzić. Może napijemy się czegoś?
Akurat w tym momencie przyszła kelnerka i zamówiliśmy dwie kawy ( Kawa na wieczór. Super pomysł).
- No to może pójdziemy się przejść? - zaproponował Krzysiek.
- Pewnie. Spacer dobrze nam zrobi.
Poszliśmy do parku.
- Powiedz, jak Ci się wiedzie w życiu?
- Nawet dobrze, ale bardzo mi Cię brakowało.
Po tych słowach zaczął się do mnie zbliżać i powoli mnie przytulać.
- Igła co ty...
- Ciii... daj mi nacieszyć się tą piękną chwilą, gdy mogę być z tobą sam na sam.
- Ale... ja nie mogę. Krzysiek ja mam chłopaka! Mam nadzieję, że nikt tego nie widział!
- Nie bądź zła... po prostu tęskniłem...bardzo tęskniłem.
- Szczerze powiedziawszy ja też bardzo tęskniłam. Już dość późno i muszę lecieć bo Conte będzie się martwił.
- Nie będę cię zatrzymywał. Pamiętaj, że zawsze możesz wpaść do mnie do Rzeszowa.
- To trochę daleko, ale w wakacje postaram się przyjechać.
Po ostatnich słowach Ignaczak bardzo czule mnie przytulił. Wiedziałam, że nie jest to dobry pomysł, ale nie potrafiłam się od niego oderwać... czułam się tak...tak...bezpiecznie i przyjemnie.
- Trzymaj się Julka, do zobaczenia.
- Pa, do następnego.
Po czym libero oddalił się w kierunku hotelu. A ja wróciłam do domu, było dość późno.
Weszłam do mieszkania i zobaczyłam nie za bardzo zadowolonego Argentyńczyka czytającego na fotelu książkę.
- Hej Kotku. - powiedziałam.
Oderwał się od lektury i rzekł:
- A gdzie to się tak szlaja po nocach? - zapytał dociekliwym tonem.
- Byłam z Krzyśkiem. Wypiliśmy kawę i poszliśmy do parku.
- Hmm. - mruknął.
- Ja idę się wykąpać i się kładę.
- Ja jeszcze poczytam. Dobranoc.
Jak wyszłam z wanny, ruszyłam w stronę łóżka. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać. A co jeśli Facundo coś ukrywa? Dziwnie się ostatnio zachowuje. A Igła? Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Przy nim jest mi tak dobrze, ale... nie... ja nic do niego nie czuję...to nie może być prawda. To tylko mój przyjaciel. Tylko przyjaciel nic więcej.
Zmęczyłam się tymi przemyśleniami i natychmiast zasnęłam.

___________________________________
Hejo! Trochę zepsułam ten rozdział, bo jest
za krótki. Chociaż mi się nawet podoba.
Jak sądzicie? Julka czuje coś do Krzyśka?
Facundo coś ukrywa? Dużo dowiecie się w
2 rozdziale, który już jutro lub pojutrze,

No to cześć :3

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Prolog

Czasami wydaje się, że wiodąc spokojne i szczęśliwe życie, nic nie może go zakłócić. A jednak.
Jestem Julia dwudziestoletnia dziewczyna zakochana w siatkówce na maksa. Mieszkam w Bełchatowie. Mam cudownego chłopaka, Facundo, którego kocham nad życie. Brata Karola który, również ma dziewczynę, Olę. 
Odwiedzam ich bardzo często. Może nie byliśmy rodzeństwem idealnym, ale bardzo jesteśmy ze sobą zżyci. Moim najlepszym przyjacielem jest Krzysztof Ignaczak, ale nie mamy ze sobą super kontaktu, bo przecież Krzysiek mieszka w Rzeszowie a ja w Bełchatowie, a to długa droga, prawda?

Dzisiaj miał odbyć się mecz PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów.  Cieszyłam się bardzo, bo to była okazja do spotkania się z Krzyśkiem. Zanim Facu wyszedł, zawiadomiłam go, że wrócę troszkę poźniej bo chcę się zobaczyć z Ignaczakiem.
- Kochanie, dzisiaj wrócę poźniej. - powiedziałam. 
- Pewnie musisz się spotkać z przyjacielem hmm? Zgadłem? - odparł.
- Zgadłeś. Ale chyba nie jesteś zły?
- Nie... No coś ty. Też muszę jeszcze coś załatwić...
2 minuty później Conte otrzymał smsa od trenera, że w tym momencie musi stawić się na treningu.
- Powodzenia.
- Dzięki, do zobaczenia wieczorem. - odpowiedział całując mnie w policzek i wychodząc z mieszkania.

Była dopiero 14:00. Mecz zaczynał się o 15:00, więc miałam jeszcze godzinę czasu by się ogarnąć, 
Ubrałam się w klubową koszulkę Skry, czarne spodnie oraz trampki. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Ruszyłam w kierunku hali "Energia". Od razu przy wejściu spotkała mnie bardzo miła niespodzianka - Krzysiek. Uradowany podbiegł w moim kierunku. 
- Kogo moje oczy widzą! Krzysztof Ignaczak we własnej osobie!
- Julka, tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja też. Ale chyba nie będziemy tak stać i rozmawiać? Może spotkamy się po meczu? - zapytałam.
- Może w kawiarni u Róży? - mruknął
- Pewnie, będę czekać. 
- Posłał mi buziaka i ruszył na boisko.
Po całej rozmowie, zajęłam miejsce na trybunach i czekałam na rozpoczęcie się meczu. 

Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Resovii. Wiedziałam, że Facundo nie wróci do domu zadowolony. Cieszyłam się, że nareszcie będę mogła porozmawiać z Ignaczakiem, Przecież to mój przyjaciel.


_____________________________
Mamy prolog! 
Może troche za krótki, ale myślę, że
jak na pierwszy jest spoko.

Juro rozdział 1! Więc czekajcie!
Cześć :)



Witaj Świecie!

Cześć!
Nazywam się Julia i przedstawiam Wam mojego nowego bloga.
Mam nadzieję, że zostaniecie tu na dłużej :D